Moja przygoda z eylinerem rozpoczęła się już wiele, wiele lat temu. Pierwsze kroki stawiałam z eylinerem w kałamarzu , który posiadał pędzelek z twardą końcówką. Jednak ciągle nie mogłam poradzić sobie z trwałością kresek. Znikały w bardzo szybkim tempie z kącika oka. W zewnętrznym kąciku rozmazywały się. Dzięki YouTube odkryłam znany zapewne wszystkim
eyliner z Wibo.
Nie dość , że jest tani, to odpowiadał mi jego pędzelek, do którego byłam przyzwyczajona. Krótkie, sztywne włosie, które pozwalało na precyzyjne malowanie kresek, jaskółek itd.
Jednak na mojej tłustej powiece również nie gościł tak długo jakbym tego oczekiwała.
Kiedyś, za czasów szkolnych , nie zależało mi na całodniowym , nienagannym makijażu, lecz z wiekiem stajemy się chyba co raz bardziej wymagające :)
Z początkiem lata zakupiłam eyliner z Catrice - skusiłam się na wodoodporną wersję- licząc , że trwałość będzie lepsza od podstawowej wersji. Przez pierwszy tydzień namiętnego używania byłam oczarowana ! Jedynym minusem był dla mnie pędzelek, dość długi, o zbyt miękkim włosiu.
Ciężko malowało się nim jaskółkę, a makijaż oka zajmował mi więcej czasu. Z biegiem czasu zauważyłam więcej wad. Kreska w kilka minut po nałożeniu zaczęła się kruszyć, przez co w moim oku znajdowały się drobinki w/w eylinera.
Uwielbiam kreskę na oku- dodaje ona głębi spojrzeniu, zagęszcza linię rzęs, dlatego musiałam odnaleźć w końcu swój IDEAŁ !
Korzystając z promocji zaupiłam eyliner z firmy MAYBELLINE - cena 20 zł
Jest to sławny już w świecie blogosfery eyliner, obawiałam się jedynie formy aplikacji, jednak byłam zwolenniczką tradycyjnych eylinerów. Liczyłam się z faktem, iż będę musiała zakupić również swój idealny pędzelek.
Eyliner Maybelline w zestawie posiada dołączony pędzelek, dlatego postanowiłam zrobić test i zobaczyć jak poradzi on sobie z namalowaniem kreski. Zaznaczę, że nigdy wcześniej nie używałam pędzelków tego typu.
Zaskoczeniem była dla mnie konsystencja eylinera,
miękki jak masełko, wystarczyło lekkie dotknięcie pędzelka aby nabrać produkt. W dodatku ta
intensywna czerń całkowicie skradła moje serce.
Pędzelek dzięki temu, że ma krótkie włosie i dość mocno zbite z pomalowaniem kreski radzi sobie całkiem dobrze o dziwo ! jednak jeżeli będziemy chcieli namalować nim kocie oko , jaskółkę, będziemy musiały się troszkę natrudzić, bowiem ciężko uzyskać nim taką typowo precyzyjnie zakończoną kreskę.
Przejdźmy do
NAJWAŻNIEJSZEGO ! do
trwałości , która w jego przypadku jest
IDEALNA !
W końcu nie muszę się martwić o stan mojej kreski.
Dzięki kremowej konsystencji aplikacja to czysta przyjemność. Po kilku dniach treningów również pędzelek pozostał w mojej kosmetyczce , choć pragnę Wam również polecić pędzelki z catrice czy essence.
ZAZNACZAM również, że jeżeli będziecie miały
problem z wyschnięciem eylinera, po wielu miesiącach od jego stosowania wystarczy kropla
DURALINE (który możecie zakupić w Inglocie).